Im dłużej oglądam, tym bardziej mam skojarzenia ze stylistyka zaczerpniętą z "Barton Fink" braci Coen. Jeszcze mi się do wszystko razem nie składa, bo doszedłem do piątego odcinka, ale... mamy tu cyrograf, stwierdzenie matki "diabeł w niego wstąpił", liczne nawiązania do Biblii, czerwone schody będące drogą do awansu (biura menadżerów na piętrze), pokusy jako źródło podburzania ludzi przeciwko sobie (złoty cielec?), tajemnicze archiwum w którym jest wszystko o wszystkich - wszystkie grzechy są zapisane. Na razie takie luźne skojarzenia. Co myślicie?
W czwartym odcinku Craig będąc w kościele rozmawia przez telefon z Elaine. Po tej rozmowie spogląda na rycinę Gustave Doré na której w ósmym kręgu piekła Dantego, Bertran de Born trzyma swoją głowę. Został tam umieszczony jako potępiony wśród siewców niezgody. Ten krąg piekła pełen był potępieńców, cierpiących za swoje grzechy. Za Wikipedią: "rezydują w nim i cierpią rozmaite męki stręczyciele, uwodziciele i pochlebcy, symonici, wróżbici, oszuści, hipokryci, złodzieje, fałszywi doradcy, mąciciele i siewcy niezgody oraz fałszerze.
Jest to wskazanie, że Craig w postaci Bertrana de Born, wichrzyciela, siewcy niezgody, zobaczył siebie, czy może Elaine z którą przed chwilą rozmawiał przez telefon?